środa, 10 listopada 2010

Niepodległość i wojskowe piosenki

Jeśli ktoś marzy by Święto Niepodległości uczcić uczestnictwem w koncercie Art Zespołu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego powinien przyjechać do Milanówka. Bo to do naszej remizy zwanej Teatrem Letnim, a nie do żadnego Szczecina, Wrocławia czy innej przyszłej stolicy kultury przyjadą chłopcy w ułańskich czako, by wielbić swymi zniewalającymi barytonami czyn zbrojny naszych pradziadów. Zastanawiam się jakiemu to czynowi zawdzięczamy wyrwanie tego artystycznego oddziału wprost spod Grobu Nieznanego Żołnierza? A może to sława Milanówka - Małego Londynu tak bije w świat? Czy z tej okazji burmistrz Wysocki wsiądzie na kasztankę i przejedzie ulicami miasta, szablę dzierżąc w swej lewej dłoni?
Mój dziadek, Władysław Hanaj z Bychawy, sierżant z II Korpusu gen. Józefa Hallera, wrócił z niewoli pruskiej 26 grudnia 1918 w stanie krańcowego wycieńczenia. Miał wtedy 30 lat, do wiosny 1919 jednego dnia umierał, następnego zdrowiał i tak w kółko, na szczęście udało mu się. Spłodził potem jeszcze kilkoro dzieci, w tym moja mamę. Odziedziczyłem po nim skrzypce, zamiłowanie do fotografii i chodzenia w sandałach oraz niechęć do wojskowych piosenek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz