poniedziałek, 18 kwietnia 2011

"Kultura i..." w Milanówku

Ten tekst publikowałem już przed wyborami, ale robię to ponownie, aktualizując go nieco, bo dotyczy spraw ważnych i z kalendarzem wyborczych związanych tylko pośrednio. Chciałbym pokrótce przedstawić rejestr oczywistych potrzeb, pomysłów i pytań, które może nie są tak palące jak obwodnica, kanalizacja itp., nie są związane z dosłowną wygodą życia w naszym mieście, ale mają istotny wpływ na jakość więzi społecznych, przesądzają o wartościach wspólnoty, o tym czy i jak się czujemy u siebie, co się składa na nasz dorobek, co z niego pozostanie ważne dla przyszłych pokoleń? Jaki Milanówek im przekażemy? Im czyli naszym dzieciom i wnukom. Te trzy dziedziny, które wyróżniam, to są naczynia połączone i tylko tak je traktując można przedsięwziąć sensowną pracę.

Kultura
Oczywiście Milanówek z racji swojego położenia to rodzaj "nie-miejsca" (Marc Auge), gdzie wspólnota jeśli jest, to tylko chwilowa z racji koczowniczego trybu życia wielu tubylców, związanych pracą czy nauką, a też życiem kulturalnym i towarzyskim ze stolicą. Ale Milanówek to nie tylko sypialnia. Tu mieszka wielu znanych twórców, których nazwiska lubią urzędnicy miejscy wymieniać, tak jakby sama ich obecność była tychże urzędników zasługą. Co z tego wynika dla kultury, która tworzy się przecież tu i teraz? Sądzę, że przeszła czy teraźniejsza obecność wśród nas postaci wybitnych i zasłużonych można spożytkować bez uszczerbku dla ich prywatności, a ich dzieła mogą świadczyć bardziej niż dotychczas o wyjątkowości miejsca.
W naszym mieście mieszka też wielu zdolnych i kreatywnych młodych ludzi. Realizują się w ogromnej mierze w Warszawie, a także w Podkowie, w Grodzisku. Dlaczego tak rzadko w Milanówku? Jestem zdania, że przyczyną jest tu brak właściwej przestrzeni w znaczeniu dosłownym oraz przestrzeni mentalnej czyli wyobraźni. Oznacza to niedostatek warunków dla nowoczesnego myślenia o kulturze, która nie polega na realizowaniu pojedynczych wydarzeń. Kultura to nie budynek (notabene nasz MCK przypomina trochę remizę...), a bardziej koncepcja działania. Budynek i infrastruktura to tylko jedno z narzędzi. W dzisiejszym zagonionym życiu rolą kultury jest szybkie reagowanie na zmiany, jej dostępność w rozmaitych tego życia miejscach i okolicznościach. Bo to nie jest przecież tak, że kultury nie potrzebujemy. Może jej sztywne formy nie reagują w wystarczającym stopniu na wymogi współczesnego życia? Wydaje mi się, że tak się dzieje w Milanówku. Myślę, że jeśli jakieś działanie kulturalne będzie chciało nas zaskoczyć – pozwolimy na to. Bo tak naprawdę jesteśmy otwarci i ciekawi świata.
Moje pomysły:
- adaptacja MCKu lub nowe miejsce na „Dom Kultury plus”, być może połączony z biblioteką, muzeum miasta i galerią miejską
- klub młodzieżowy, inkubator pomysłów, miejsce z wolnością dla eksperymentów
- kultura, sztuka i dziedzictwo kulturowe obecne w przestrzeni miejskiej
Tylko tyle i aż tyle. Wystarczy wziąć się do pracy, bo zostaliśmy daleko z tyłu za Podkową i Grodziskiem.

Przestrzeń publiczna
Milanówek to miasto-ogród, a właściwie miasto wielu prywatnych ogrodów. Jakie wnioski wyciągają z tego władze? Nie ma spójnej koncepcji zarządzania przestrzenią publiczną. Brakuje nawet tak oczywistej rzeczy jak park miejski. Takie miejsce miałoby nieocenione znaczenie integracyjne, więziotwórcze. W tej chwili jedynym jest sobotni targ. Myślę, że wszyscy by na tym skorzystali: i seniorzy, i paczki młodzieży, i matki z wózkami, błąkające się po ulicach, obszczekiwane przez znerwicowane, bo niewybiegane psy. A czy też naszym braciom mniejszym nie należy się osobne miejsce na spacery? Specjalna, wydzielona przestrzeń dla nich, czy to zbyt śmiałe? W miastach Europy są takie miejsca. Milanówek mógłby być pierwszym w Polsce, zyskałby sobie przez to pozytywny rozgłos. Razi swoją szpetotą i zaniedbaniem dworzec kolejowy, a to przecież kolei miasto zawdzięcza swoje istnienie. Tu też inicjatywa jak najbardziej może należeć do władz miejskich. Aż się prosi nadać temu miejscu charakter wizytówki Milanówka, jako elementu jego kultury i tożsamości. Były już takie pomysły, ale zostały przez obecne władze zignorowane.

Tożsamość
Stanowi o niej przede wszystkim historia, to zrozumiałe, naturalne i potrzebne. Ale przecież Milanówek „Mały Londyn” (podobno kiedyś mówiono po prostu "Londynek"...) w 2011 roku będzie obchodził 60 rocznicę przyznania praw miejskich, w programie obecnego burmistrza nie ma o tym wzmianki. Zapomnieli? Zawsze można na szybko zrobić festyn na stadionie...A to przecież doskonała okazja, żeby np. zmierzyć się z inną, powojenną historią, może nawet trudniejszą w pewnym sensie, bo podziały przebiegały inaczej niż za okupacji i nie były tak oczywiste. To jest historia pokolenia moich rodziców, ciekawa bardzo, pisana bardziej przez prywatne niż narodowe losy. Dla tożsamości dzisiejszego Milanówka rzecz o kapitalnym znaczeniu. Archiwum takiej historii, to przedsięwzięcie u nas zasadniczo niepodjęte, a przecież warszawski ośrodek Karta realizuje je odnośnie stolicy już od lat i pomaga tym, którzy chcą się tego podjąć, można wziąć udział w odpowiednim szkoleniu, postarać się o dotację (jest taki specjalny program dotyczący historii mówionej i jej digitalizacji dla bibliotek). Są sprawdzone metody działania, szczególną role odgrywają tu rozmowy, tzw. wywiady narracyjne. A więc Archiwum Historii Mówionej Milanówka? Tak!
Ale... pamiętajmy, że o tożsamości, oprócz historii, decyduje w dużej mierze kultura i tu się zamyka koło naczyń połączonych... A więc patrz szanowny czytelniku punkt pierwszy.
Remigiusz Mazur

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz