sobota, 4 grudnia 2010

Bójka pod Strażą Miejską - ta nie interweniuje.

Okazuje się, że pod latarnią najciemniej.
Krótko przed północą podobnie jak 2 tygodnie temu na Warszawskiej przed zabytkowym budynkiem zajmowanym przez Straż Miejską doszło do przepychanek. Agresja kilku młodych chłopaków z plakatami narastała. W każdej chwili mogło dojść do" zagrożenia porządku publicznego oraz zdrowia jego mieszkańców". Zaglądam więc do Straży Miejskiej. Dyżurny Andrzej Miler oraz jego kolega nie chcą wyjść z budynku, grzecznie i stanowczo odmawiają interwencji tłumacząc się przepisami i tym, że patrolu nie ma na miejscu. Tymczasem młodzież zaczyna się prać, na strażniku dyżurnym nie robi to wrażenia. Po bójce zgromadzenie jeszcze się powiększa, przyjeżdża wóz policyjny, ci, co bili - no co robią wtedy? Łatwa zagadka, oczywiście gdzieś znikają. Patrol policyjny obojga płci stoi wśród tłumku wyraźnie zagubiony, młoda policjantka i jej starszy kolega sprawiają wrażenie, jakby ich przerzucono z innego miasta. Dziwią się kiedy im mówię, że przecież 2 tygodnie temu było podobnie przed ciszą wyborczą w tym samym miejscu. (A burmistrz obiecywał dzisiaj w debacie w Radiu Bogoria bezpieczeństwo, chwalił się skutecznością Straży Miejskiej i Policji.) Przyjeżdża z miasta patrol Straży z "siódemką" Nartonowiczem, który wykazuje się większym zdecydowaniem niż policjanci, porusza się zamaszyście, nie jest specjalnie miły, nie ma czasu dla chłopaka, który chce opowiedzieć co widział, ale pechowo jest po piwku. Tak czy owak wszyscy stróże prawa sprawiają wrażenie jakby bagatelizowali zdarzenie, albo byli  słabo wciągnięci w rzeczywistość, tak jakby ktoś ich oderwał na chwilę od zajmującego filmu w telewizorze, a może zachowywali po prostu zimną krew, a ja się za bardzo "wkręciłem?. W każdym razie widać, że chcą, by zamieszanie się jak najszybciej skończyło, żeby zapanował spokój. Spokój i bezpieczeństwo. Ten spokój i to bezpieczeństwo, o których mówił burmistrz Wysocki?

2 komentarze:

  1. Sam sobie odpowiedziałeś :) "a może zachowywali po prostu zimną krew, a ja się za bardzo wkręciłem?" Bibuła=szmatławiec

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, trochę się wkręciłem, bo bili się prawie na masce mojego samochodu. A Twoje zdanie o Bibule, z którą współpracuje kilku radnych, czy chcesz tego, czy nie, świadczy jakoś o Tobie. Szkoda, że nie szanujesz ludzi, którzy mają inne zdanie.

    OdpowiedzUsuń